wtorek, 11 listopada 2014

Maseczki Babuszki Agafii

Czym jest moda? Według definicji z zakresu kulturoznastwa, moda jest zewnętrznym wyrazem naszych zachowań. Sposoby czesania, makijaż, malowanie paznokci, sposoby ubierania się, nakrycia głowy. Ogół tych norm i ich różnorodność nazywana jest właśnie modą. Dlaczego się odnoszę do tej definicji? Dlatego, że w blogosferze też panuje swoisty "ogół norm". Chodzi mi o to, że jakiś rok temu furorę na blogach robiły kosmetyki arabskie. Kajal i perfumy w olejku do których mam słabość, stały się produktami kultowymi. Od kilku miesięcy coraz większą sławą cieszą się kosmetyki rosyjskie. Nie widzę potrzeby, żeby wyrażać swoje zdanie o tym kraju i jego mieszkańcach. Nie byłam w Rosji, więc o mentalności Rosjan wiem tylko z przekazów medialnych. Zatem punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Zachęcona pozytywnymi opiniami o kosmetykach syberyjskich zakupiłam dwie maseczki do twarzy.

Pierwszą z nich jest maska głęboko oczyszczająca na bazie wody bławatkowej. 


Zawiera wspomnianą wodę bławatkową, która ma działanie tonizujące i nawilżające. Jej składniki aktywne to niebieska glinka, która dzięki zawartości soli mineralnych i ma działanie przeciwzapalne i oczyszczające, ekstrakt organiczny malwy - dzięki zawartości witamin z grupy A, B, C ma działanie tonizujące i ochronne dla skóry. Zawiera też otręby owsiane, które maja działanie odżywcze i wygładzające. 
Maseczka zamknięta jest w miękkim opakowaniu wyprodukowanym z mocnej folii (nie wiem jak się fachowo nazywa). Jednak jest ono wygodne i poręczne. Zawiera 100 ml produktu. Ma gęstą, kremową konsystencje. Bardzo dobrze się ją nakłada. Maska nie szczypie, nie podrażnia skóry. Oczyszcza bardzo delikatnie. Zasycha na buzi po około 10 minutach. Jej kremowa konsystencja sprawia, że jest dość oporna na zmywanie. Zapach jest specyficzny, ale delikatny i słabo wyczuwalny. Po zmyciu cera jest oczyszczona, promienna. Zauważyłam, że mniej się świeci. Maska bardzo dobrze zbiera nadmiar sebum, z czym nie każdy kosmetyk może sobie w pełni poradzić. Po kilku jej zastosowaniach pory są zwężone i ledwie widoczne. Jest to świetna maseczka. Chyba najlepsza, jaką do tej pory miałam, jeżeli chodzi o moją mieszaną cerę.

Druga to maska - lifting do twarzy, kontrastowa, tonizująca.


Zawiera dziki ślaz, który dzięki zawartości witamin z grupy A i C, ma działanie silnie nawilżające, ekstrakt organiczny białej herbaty i rdest ostro gorzki ma silne działanie napinające i tonizujące skórę. Szczerze mówiąc, na zakup tej maski zdecydowałam się, żeby dodać mojej skórze więcej nawilżenia. Bo nawilża doskonale. Po mikrodermabrazji moja cera ochotę na znaczą porcję nawilżenia. Widzę też, że maseczka delikatnie spłyca drobne zmarszczki. Twarz jest ukojona a podrażnienia są złagodzone. Stosuję ją raz na tydzień. Podobnie jak poprzednia nie podrażnia i nie spowodowała u mnie żadnego wysypu pryszczy. Jej konsystencja też jest gęsta i kremowa. Jeśli chodzi o zapach, to trudno określić jaki jest. Jednym się podoba innym nie. Kwestia gustu. 

Reasumując - jeśli chodzi o modę, staram się wybierać z niej tylko to, co mi odpowiada, w czym się dobrze czuję, co jest dla mnie dobre. Kosmetyki na bazie receptur Babci Agafii charakteryzują się tym, że są w 100 procentach naturale. Nie zawierają żadnych SLSów, PEGów i parabenów. Maseczki kosztowały grosze. Każda kosztuje 6,50 zł. Warto je mieć i mogę je śmiało polecić nawet dla osób z cerą wrażliwą. 
Kupiłam je na stronie Skarby Syberii. Warto czasami skusić się no coś, co jest "trendy".

Do następnego:-)