środa, 16 lipca 2014

WIBO Extreme Nails

Lubię morskie odcienie lakierów. Doszłam jednak do wniosku, że lepiej sprawdzają się u mnie na stopach. Nie wiem jak Wy ale ja często stosuję podział kolorów. Jedne rezerwuję do manicuru, inne do pedicuru.
Nie oznacza jednak, że nie posiadam w swojej kolekcji kolorów "uniwersalnych". 
Numer to 548.


Muszę przyznać, że podoba mi się  połączenie tego koloru i złotych sandałów. Jestem zadowolona z efektu.

Do następnego:-)
I.

sobota, 5 lipca 2014

Sama słodycz

Ostatnio mam szczęście do nowości. Francuska marka Le Petit Marseiliais szturmem zdobyła światowy rynek oraz skradła moje serce. Uwielbiam ich nietypowe kompozycje zapachowe.
Olejek o zapachu kwiatu pomarańczy pojawił się kiedyś na moim blogu.
Teraz skusiłam się na kupno nowych rarytsów.


Jest to mleczko nawilżające z masłem Shea, słodkim migdałem i olejkiem arganowym oraz żel pod prysznic o zapachu lawendowego miodu. Uwielbiam lawendę:-)



Oba kosmetyki są bardzo fajne, mają dobre składy. Oprócz rozkosznego zapachu zapewniają bardzo dobrą pielęgnację. Mleczko dobrze nawilża i, co mnie cieszy, efekt nawilżenia utrzymuje się jeszcze przez wiele dni. Nie trzeba go zatem stosować codziennie.
Podsumowując - uczta dla powonienia:-)

Do następnego
Iza.





środa, 2 lipca 2014

DLA mnie, DLA przyjaciółki, DLA mamy, DLA siostry

Zbliża się południe, więc czas na dobrą kawę. Właśnie zjadłam drugie śniadanie, rozkoszując się smakiem słodkich brzoskwiń i owocowego musli z jogurtem. Latem takie przekąski sprawdzają się u mnie najlepiej. Zamiłowanie do zdrowego stylu życia leży w mojej naturze, choć czasem lubię "zgrzeszyć" i pochłonąć wieeeelką pizzę czy pyszną i bardzo niezdrową zapiekankę ;-)
Czemu wspomniałam o moim sposobie żywienia? Dlatego, że każdy z nas jest tym, czym się odżywia. Prawda stara jak świat ale jakże mądra.
W tytule posta pojawia się tajemnicze słowo "DLA". Wyjaśnienie znajdziecie tutaj. Od niedawna zaczęłam testy produktów tego producenta kosmetyków. Jest to nowa marka, która dopiero wchodzi na krajowy rynek. Firma mieści się w Płocku, czyli mieście, skąd pochodzę, mieszkam i pracuję. Wybór mają spory, więc każdy/każda znajdzie coś dla siebie. 
Grzechem byłoby nie przetestować, choćby kilku ich kremów.
Ze względu na moją mieszaną cerę, na pierwszy ogień poszły testy kremu na dzień, który nosi wdzięczną nazwę "Niszcz pryszcz". Brzmi świetnie, bez przysłowiowego "owijania w bawełnę".



Jest to krem na bazie świeżego odwaru z wierzby i naparu z krwawnika.


Nie zawiera sztucznych barwników a kolor pochodzi od naturalnego naparu z ziół. 
Krem zamknięty jest w estetycznym opakowaniu z pompką. Ma bardzo treściwą konsystencję, która dobrze rozprowadza się na buzi i szybko wchłania. Barwa jest dziwna, jakby brązowa. Zapach typowo ziołowy. Można go lubić albo nie. Mi się podoba. Rzeczywiście, działanie jest niemal takie, jak obiecuje producent. Nie zapycha porów, cera jest dobrze nawilżona, ukojona. Rzeczywiście radzi sobie z wypryskami. Nie mam problemu z trądzikiem ale zdarzy mi się czasami niewielki wysyp, zwłaszcza przed okresem. Delikatnie wysusza pryszcze, złuszcza martwy naskórek ale nie powoduje podrażnień.
Po tygodniu stosowania zauważyłam delikatne wyrównanie kolorytu mojej cery i rozjaśnienie drobnych przebarwień. Widzę też, że nieźle razi sobie z zaskórnikami i zmniejsza widoczność porów. U mnie się sprawdza także jako baza pod makijaż, bardzo dobrze "współpracuje" z podkładem.
 Jedyny mankament jest taki, że nie zapewnia długofalowego efektu zmatowienia cery. Szkoda, bo jest to bardzo dobry, lekki krem. 



Kończy mi się mój stary krem na noc, więc niedługo skuszę się na przetestowanie nocnej wersji.  Życzę powodzenia dla tej marki, według mnie mają duże szanse namieszać na rynku kosmetycznym.
Stosowałyście kosmetyki firmy DLA? Jeśli tak to jakie macie odczucia?

Do następnego wpisu.
Iza.