piątek, 19 września 2014

Tangle Teezer - hit czy kit?

Pisałam kiedyś o złotej rybce spełniającej życzenia. Pamiętam, że wtedy prosiłam żeby mieć dobrze nawilżoną cerę. Wtedy rybka podarowała mi Dermogal:-) Tym razem marzyłam o pięknych, zdrowych włosach, mocnych i pełnych blasku. Tym razem złota rybka podarowała mi Tangle Teezer. Szczotkę, która szturmem wdarła się do blogosfery i stała się produktem kultowym. Tyle dobrego o niej słyszałam. Jestem nieco przewrażliwiona na punkcie moich włosów. Są długie ale też bardzo problemowe (klik) Moja stara szczotka była już zużyta do granic możliwości. Na początku byłam sceptycznie nastawiona do Tangle Teezer. Głownie ze względu na wysoką cenę. Postanowiłam jednak spróbować. Skusiłam się na kupno wersji kompaktowej. Dla mnie jest bardziej praktyczna do klasycznej.


Spośród dużego wyboru kolorów zdecydowałam się na połączenie czerni z amarantem. Okazało się, że jest niezbyt poręczna. Trzeba się do niej przyzwyczaić. Na samym początku dwa razy wypadła mi z ręki. Obawiałam się też, że włosy będą się elektryzować pod wpływem silikonowych ząbków. Jednak te obawy minęły przy pierwszym użyciu. Świetnie masuje skórę głowy, nie psuje fryzury a kosmyki nie elektryzują się i są na swoim miejscu. Rewelacyjnie radzi sobie także z rozczesywaniem mokrych włosów. Nie plączą się i nie rwą. Zauważyłam też, że mniej ich wypada. Po dwóch miesiącach używania tej szczotki włosy są w dobrej kondycji, ładnie błyszczą i zwiększyły objętość. O wiele łatwiej się też układają. Rano zazwyczaj nie mam czasu na ich modelowanie, więc tylko myję i podpinam. Dawno nie byłam tak zadowolona ze stanu mojej czupryny. 



Jest to bardzo dobra szczotka. Fakt - droga ale jak najbardziej warta swojej ceny. Nie zamienię jej na żadną inną. Ponadto wersja kompaktowa zajmuje niewiele miejsca i łatwo zmieści się w torebce czy plecaku. 
Chyba warto od czasu do czasu poprosić złotą rybkę o spełnienie kilku życzeń:-)

Udanego weekendu:-)



4 komentarze: