piątek, 21 marca 2014

Kosmetyki, które u mnie się nie sprawdziły.

Witajcie.
Okazuje się, że zgromadziłam całkiem pokaźną kolekcję rzeczy, które u mnie się nie przyjęły. Oto one:


1. Schwarzkopf Essence Ultime Biotin Volume - odżywka do włosów bez spłukiwania, nadająca objętość. Jest ona kolejnym (o naiwności!!) dowodem, że wszelkie odżywki, sera lub maski, których nie należy spłukiwać bardzo obciążają moje włosy. Elektryzują się i zamiast emanować objętością, są przyklapnięte.

2.  Krem nawilżająco - wygładzający Farmona Herbal Care na dzień i na noc - zachęcona fenomenalnym efektem innego kremu tej firmy (klik) skusiłam się na kupno jego nawilżającego brata. Niestety, mimo dobrego składu, spowodował wysyp paskudnych pryszczy na mojej twarzy. Odstawiłam go na kilka tygodni i zaczęłam używać innego produktu. Po jakimś czasie dałam mu ponownie szansę. Na początku wszystko było dobrze a potem miałam powtórkę z rozrywki. Oddałam go mojej mamie, jest zachwycona.

3. Joanna - Odżywka Wzmacniająca do Włosów Przetłuszczających się ze Skłonnością do Wypadania - efekt podobny do tego jaki spowodowała poprzednia odżywka, którą opisałam pod numerem 1. Moje włosy są dość kapryśne. Mimo, że odżywkę należy spłukać, czupryna wygląda jakby była nie umyta, co najmniej od tygodnia. Włosy nie chciały się układać, były matowe i klapnięte.

4. L' Biotica Matująco - Regulujący krem do skóry tłustej i mieszanej Innovage. Ten krem sprawdził się u mnie w połowie. Jego zalety to wyciąg z owsa i witamina C. Stosując go zauważyłam u siebie poprawę kolorytu cery. Jest bardziej promienna i gładka. Minusem jest słaby efekt matowienia. Sprawdza się tylko zimą. Wiosną i latem wolę zamienić go na jakiś lżejszy.

5. Woda perfumowana Mohito Lilly - przy okazji zakupu torebki, sprzedawczyni proponowała zakup któregoś z trzech zapachów, które Mohito ostatnio wypuściło na rynek: Charlotte, Vivienne oraz Lilly.
Nuty zapachowe:
- nuta głowy - mandarynka, nektaryna, kwiat jabłoni,
- nuta serca - cyklamen, ylang ylang,
- baza - wanilia, drzewo sandałowe, piżmo.
Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby nabyć ten zapach. Całe szczęście, że zachowałam zdrowy rozsądek i zamiast pełnowymiarowego opakowania kupiłam roll on (o wiele tańszy). Zapach jest do bólu banalny, zbyt popularny, nie rozwija się. W dodatku w ogóle go nie czuć. Lepiej, żeby marka Mohito nie zabierała się za kreowanie zapachów.   

No, to trochę pomarudziłam;-)
Życzę Wam dobrego wieczoru,
Iza.


Ps. Przepraszam za słabą jakość zdjęcia, aparat konsekwentnie odmawiał współpracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz